Kategorie
Samorozwój Wyróżnione

Zarządzanie własnymi środkami

Najrozsądniejszą rzeczą, jaką teraz możemy uczynić dla siebie, w czasie pandemii to inwestowanie w siebie lub w swój biznes. I nie mam tu na myśli jedynie środków finansowych, choć dziś również tego tematu będzie dotyczył artykuł. Szczególnie zwracam się tu do młodych przedsiębiorców, do osób, które czują zagrożenie przewlekłą sytuacją kwarantanny, izolacji w domu. Nie wiemy, ile będzie trwała ta sytuacja, nie wiemy, kiedy wróci normalność i co będzie oznaczała „normalność” po pandemii. Jedno co jest pewne, to to, że nie możemy siedzieć bezczynnie, a kto może, może pomyśleć o tym, by swój biznes wprowadzić do Internetu. Nadal możemy funkcjonować normalnie w domach, nadal potrzebujemy większości usług. Musimy jednak odnaleźć się w całkiem nowej sytuacji. Nie mamy wpływu na nią, ale mamy wpływ na nas, nasze emocje, naszą mobilizację, przy okazji naszych bliskich, którzy nas słuchają i obserwują. 

Ta sytuacja w końcu się skończy! To tylko i aż kilka miesięcy w skali życia. Aż, bo przez te parę miesięcy możesz wiele dla sobie zrobić:).

Warto pomyśleć o inwestowaniu swojego czasu w naukę. Można nauczyć się nowego programu, który przyśpieszy Twoją pracę, założyć swoją stronę (jeśli Ci się podoba moja, dam Ci kontakt do Twórcy, zapraszam też na moją drugą stronę i działalność: formyotwarte.com). Świetną inwestycją może być świadome żywienie, nauczenie się zdrowego gotowania lub lepsze zarządzanie firmą. A może zupełnie nowa gałąź i nowe źródło dochodu? –możemy mieć ich kilka, jak najwięksi milionerzy. Nie bez powodu otrzymujemy dary od losu w postaci talentów :). Dobrym pomysłem może się też okazać ulepszanie siebie dzięki książkom o samorozwoju duchowym, medytacja, joga, by lepiej rozporządzać życiem oraz zachować większy spokój w zastanej rzeczywistości. Twoja determinacja, mobilizacja, może spowodować, że kiedy wszystko wróci do normy, Ty będziesz jeszcze lepszy i gotowy na więcej.

I uwierzcie mi, wiele osób tego nie zrobi, z różnych indywidualnych powodów. Wielu osobom nie spodoba się to co napisałam, bo mają przez tą sytuację ciężej, mogą stracić biznesy, zarobić mniej pieniędzy. Ja to naprawdę rozumiem. Sama doświadczyłam w przeszłości takich trudnych chwil, po których zaczynałam biznes od zera, ale się podnosiłam. Kraje mi się serce, że ta sytuacja dotknie wiele firm, ludzi. Wiem, że to wiele osób przeraża, ale determinacja i wiara w swoje możliwości może szybko pozwolić się Wam/nam odbudować. Mamy obecnie warunki, które pokazują nam wszystkim, że życie może być przewrotne, a my musimy sobie z tym poradzić, być przygotowanym na każdą ewentualność. Życie na Ziemi często to sinusoida. Ale każdy z nas może kreować swoją rzeczywistość i przynajmniej ja, dążę do tego, by pracować nad sobą, by być w “oku cyklona”, nie w cyklonie. Na to mam wpływ. Bo to nie zdarzenie, a to jak na nie zareagujemy, mówi o naszym rozwoju- powtarza moja Mentorka Grażynka.

Mamy prawo do różnych emocji w świetle niespodziewanych zdarzeń. Jednak nie pozwólmy, by strach nas na długo zamroził w bezczynności. Mamy wpływ na nasze myśli, pisałam o tym TU. Lęk – nie jest emocją twórczą! Nic nie zmieni. Za to: większa ilość czasu, którą obecnie mamy, może pozytywnie wpłynąć na naszą kreatywność! Ale by to zaszło, warto uspokoić umysł. 

Jest to też świetny czas wsparcia, wspólnego zaangażowania, barterów, pomocy drugiemu człowiekowi, a może nawet powrocie do wrażliwości i duchowości. Siła w nas jest pojedynczo, ale i też w grupie. Naprawdę, wielu zależy na tym, by trzymać nas w niskich wibracjach – łatwiej wtedy o manipulację.

By się nauczyć, trzeba się oduczyć

No dobra, to teraz wyobraźmy sobie sytuację: dwie osoby siedzą obok siebie w tym samym pomieszczeniu i uczą się dokładnie tych samych rzeczy, strategii. Może to być np. szkolenie. Jedna z nich błyskawicznie użyje nowo poznanych narzędzi i odniesie sukces, gdy tymczasem- druga wróci do domu i w jej życiu zmieni się całe nic. 

Co wpłynęło na taką sytuację? Obie osoby są równie mądre.

W większości z nas są głęboko zakorzenione niepokoje. Przede wszystkim po prostu się boimy; że się nam nie uda, że inni są lepsi, zdolniejsi, mają większe możliwości „zapleczowe”, znajomości etc. Często jest to nie prawda. Wręcz odwrotnie, takie lęki kryją się często w umysłach osób bardzo utalentowanych, inteligentnych, które w swoim życiu mogły doświadczyć często niesprawiedliwej krytyki. Nierzadko, głównie ta z czasów dzieciństwa, mogła podkopać naszą wiarę w siebie na długie długie lata, tym samym obniżając nasze poczucie wartości. Bardzo często ludzkie komentarze zostają z nami w naszej głowie, pojawiają się, gdy tylko zostajemy sami z naszymi myślami. 

Pewność siebie

Pewność siebie również potrzebuje balansu, jak wszystko: zdrowie, dieta, nasz tryb życia. Przesadna – również nie będzie dla nas dobra, bo może przerodzić się w arogancję, która będzie irytować innych, może niszczyć relacje, ego rozrasta się, zaczynamy się wywyższać. Zaczyna brakować w sercu miejsca na dobro, z czasem może to doprowadzić do samotności, pomimo nawet chwilowej satysfakcji danej osoby. 

Po drugiej stronie szali mamy brak pewności siebie. Niektórzy odbierają to jako coś mimo wszystko pozytywnego, związanego ze skromnością, ale nie jest. Podłożem tej cechy jest LĘK. Jeśli nie przepracujemy go, może prowadzić do nieszczęśliwego życia. Odbije się na pracy zawodowej, relacji, rodzinie, na szacunku do siebie samego. Brak pewności siebie nie pozwala nam realizować życia jakim chcemy żyć. Takie osoby często nie dbają o siebie, swój wizerunek, o to co jedzą, o zdrowie, czasem przyjmują gorszą pracę. Nie żyją za głosem intuicji lub nie rozwijają indywidualnych zdolności. 

Każdy z nas ma swoje lepsze i gorsze cechy, nawet Budda pracował nad sobą medytując latami. My też możemy być coraz lepszymi ludźmi. Ale najważniejsze to zacznijmy od miłości do siebie, troski o siebie. To nie egoizm. Nie ma drugiej istoty jak Ty. Z jakiegoś powodu jesteś na tej Ziemi. Ale by to odkrywać potrzebujesz na to zasobów energetycznych i wiary w siebie.

Poprzez swoje doświadczenia doszłam do tego, że sukces często polega nie na tym, by się czegoś nauczyć, ale wręcz przeciwnieoduczyć. Zrozumiałam, że to gdzie znajduję się tu i teraz jest to wynik mojego sposobu myślenia i działania, który mam zakorzeniony już od dziecka. Jeśli chcę przejść na wyższy poziom życia, muszę być gotowa na to, by porzucić stary sposób myślenia i przyjąć nowy.

A Ty jesteś zadowolony z obecnej swojej sytuacji? Co myślisz? Boisz się? Jakie masz cechy, jakie nawyki? Jak siebie oceniasz? Czy jesteś pewną siebie osobą? Czy uważasz, że zasługujesz na więcej? Czy potrafisz działać pomimo lęku, niewygody, dyskomfortu, odnajdywać rozwiązania problemów?

Dlaczego jedni rodzą się w rodzinie z dużymi możliwościami, nie osiągają nic sami. Inni, pomimo ubogiego pochodzenia, nagle zdobywają miliony. Inni, wygrywają na loterii olbrzymie pieniądze, ale w końcu wracają do stanu majątku sprzed wygranej. Natomiast milionerzy, którzy stracili całe bogactwo, za chwilę je na nowo odbudowują. Odpowiedź kryje się w naszej podświadomości i tym co doświadczaliśmy, zasłyszeliśmy jako dzieci.

To, czego nie widać, tworzy to, co widać.

Jesteśmy odbiciem naszego wewnętrznego świata. Często problem polega na tym, że większość osób myśli w sposób powierzchowny, żyje tylko na powierzchni, gdy tymczasem wiele naszych przekonań, wzorców, wpływa na nasze zachowania, podejmowane decyzje, nawet podejście do pieniądza. To jak ze zdrowiem czy podejściem dietetycznym: żeby pozbyć się pewnych objawów choroby, zaburzeń, musimy znaleźć źródło problemu, pierwszy klocek domina- często leżący głęboko. Czyli wracając do mojego ulubionego porównania nas do drzewa i prawa przyrody:jeśli chcesz zmienić owoce (to co widzialne) – zadbaj wpierw o korzenie (niewidzialne). W dzisiejszych czasach tą zasadę warto potraktować globalnie również w stosunku do planety, a nawet może zaistniałej sytuacji pandemii. Nie możesz zmienić owoców, które już wyrosły. Masz jednak wpływ na przyszłe owoce swojego drzewa. A to może zainspirować innych i powstanie piękny sad.

Jesteśmy częścią przyrody, nie jesteśmy ponad nią. Dlatego jeśli pozostajemy w harmonii z jej prawami i pracujemy nad naszymi korzeniami – naszym wnętrzem – nasze życie staje się łatwiejsze i przepływa spokojniej.

Ciało, umysł, emocje i duchowość.

Może się powtarzam, ale jeszcze raz chciałabym przypomnieć, że nasze życie składa się z kilku warstw: ciała, umysłu i duszy. A wszystko co się dzieje, jest przyczynowo-skutkowe. Czy dobry psychiatra będzie leczył pacjenta dając mu tabletkę na objawy, nie poznając źródła problemu smutku (przyczynę, doświadczenia)? Twoje zdrowie czy ciało, czy choroba- są to wyniki(skutki). Tak samo pieniądze. Jakiekolwiek masz wyniki w życiu, negatywne czy pozytywne, znaczy to, że przyczyną jest to co masz ugruntowane w głowie. Zarówno nasze myśli jak i zdrowie, będzie się przekładało na czyny i tym samym skutki. Nie jesteś zadowolony z wyników? Przyjrzyj się co się dzieje w umyśle, zdrowiu, diecie, nawykach. Często na skomplikowane problemy, rozwiązanie stanowią “proste” (podstawowe) nawyki.

Naszym celem jest wdrożenie naszych intencji do działania. Każdy skutek jest wynikiem: myśli + uczuć + zdrowia + działań.  Dlatego, gdy nie radzimy sobie z negatywnymi emocjami, zdrowiem, paliwem energetycznym (jedzeniem), może być to utrudnione i przełożyć się na działania. Dlatego należy wówczas zmiany rozpocząć od podstaw. A ten czas kwarantanny jest najlepszym czasem do tego, bo świat jakby się zatrzymał, a my mamy okazję naprawić to na co nie było dotychczas czasu.

Usługi prowadzone on line, są świetnym rozwiązaniem, by się ulepszyć. Do tego masz czas na książki, aktywność, gotowanie, a nawet sen. Wiele osób może w końcu wyjść z kieratu, odetchnąć i odstawić na półkę adaptogeny, od których też nie uzależniajmy się, tylko szukajmy rozwiązań w sobie. Ten czas, w którym się znaleźliśmy, będzie dla wielu osób nauką. Ile z osób przestanie „zapieprzać”, a ile odpowie sobie na pytanie czy było to warte. 

Często moim podopiecznym polecam, by na lustrze w łazience przykleili sobie pewne sformułowanie: „Każdego dnia jestem lepszą wersją siebie” albo „Kocham siebie”, lub „Zrywam ze schematem narzuconym sobie w dzieciństwie”. Tego typu afirmacje, mają nam pomóc w tym, by przekonać naszą podświadomość, że jesteśmy znacznie bardziej wartościowi, niż niekiedy ona myśli. Na 10 razy usłyszanych w dzieciństwie “nie dasz rady” musimy teraz mówić 11 x dasz radę”. Przeczytana na głos rano i wieczorem deklaracja tego typu wydaje się nam bardziej formalna wobec świata, wysyłamy komunikat w kosmos;). Hej, zasługujesz na bardzo wiele. Pytanie czemu tyle osób w to wątpi. 

Odpowiedź jest prosta. Wszystko zależy od oprogramowania, które posiadamy od dziecka, a na które wpływ mieli rodzice, dziadkowie, ród/rodzina, religia, media, autorytety (a raczej iluzja autorytetów), środowisko etc.

Pieniądze są też ważne

„Pieniądze szczęścia nie dają”, „pieniądze nie są ważne”, „obrzydliwie bogaty”, „trzeba być skromnym”, „lepiej być szczęśliwym na rowerze, niż płakać w mercedesie”, „bogaty znaczy chciwy”. Co nas uczą te znane wszystkim powiedzenia? Że musimy wybierać albo dobro, albo pieniądze. Jak dla mnie to jest absurdalny wybór na zasadzie, co jest ważniejsze prawa czy lewa półkula mózgu, ręka czy noga? Dlaczego nie można i mieć pieniądze i być dobrym? Można. Jeśli moją misją jest pomoc ludziom, to czy nie fajnie mieć cel zbudowania ośrodka pomocy, na który potrzebuję narzędzia jakim są pieniądze.

To co słyszeliśmy, doświadczaliśmy jako dzieci, ma ogromny wpływ na to jaki mamy stosunek do pieniądza. „Byle starczyło do 1-ego”, „byle było na rachunki”. Ja sama wywodzę się z mieszanej rodziny (można nawet nazwać to mezaliansem), gdzie moja mama akurat pochodziła z ubogiej rodziny i ona mnie głównie wychowała. Ojciec natomiast, choć miał zupełnie inną sytuację materialną- nie był praktycznie obecny w moim życiu. W każdym razie chcę Wam powiedzieć, że nikt mnie nie nauczył prawdziwego znaczenia pieniądza.

Mając szczęście pracowania z bardzo bogatymi ludźmi, miałam okazję jednak poznać inny punkt widzenia. Bardzo mi pomagała w tym moja otwartość i ciekawość do każdego człowieka. Okazało się, że osoby, które poznawałam, chętnie chcą się dzielić swoim doświadczeniem i przekonaniami; zupełnie przeciwnie niż sobie to wyobrażałam na skutek usłyszanych reguł z mojego domu: „”bogacze” to cwaniacy”, „uważają się za lepszych”, „pieniądze szczęścia nie dają” itd. itd.  Podświadomie bałam się przez to przez dłuższy czas rozmawiać z moimi klientami o pieniądzach. A ja sama najprawdopodobniej podświadomie bałam się je posiadać. Na szczęście odkryłam, że można takie przekonania zmienić poprzez regularną praktykę z afirmacjami i wizualizacjami. 

I choć nadal uważam, że „pieniądze zarabiane dla samych pieniędzy” nie są wyznacznikiem szczęścia, to w pewnym momencie mojego życia odkryłam, że pieniądze są niezbędnym narzędziem do realizacji moich własnych potrzeb i celów, które to szczęście mi dają. Ale żeby wiedzieć, ile mam ich zarabiać (przyciągać), potrzebowałam przede wszystkim poznać swoje potrzeby, swój cel życia – by realizować swoje szczęście. Czułam, że nie jestem do końca szczęśliwa, bo przede wszystkim nie znałam siebie i nie wiedziałam czego chcę. Potrzebowałam uwierzyćże los mi sprzyja, a ja mogę spełniać swoje marzenia. Dziś mam poczucie, że zawsze mam tyle pieniędzy, ile potrzebuję. I nie boję się marzyć, bo to otwiera mi możliwość przyciągania kolejnych uśmiechów losu. Zmieniło się moje podejście do życia. Dziś powtarzam sobie, że jeśli choć jeden człowiek na ziemi, coś osiągnął, a jest to również moja potrzeba – to, dlaczego miałabym tego nie osiągnąć również? 

Jeśli nie wierzysz w siebie, nie jesteś pewny siebie, czujesz się gorszy, a całe życie „nie wypadało” nic zmienić (bo co inni pomyślą), to trzeba w końcu otworzyć oczy na pewną prawdę: każdy z nas jest równy, a wiele myśli w naszych głowach to słowa naszych przodków. I to też nie jest ich wina, inaczej nie umieli. Ich też ktoś tego uczył, do tego często pokolenia wojenne, które wszystko straciły i każdy grosz odkładały na czarną godzinę (nie radosną).

Zasługujesz na szacunek, jak każdy inny. Nawet jeśli pochodzisz z biednej rodziny, czy patologicznej, czy innego kraju, miasta, wsi, danej partii politycznej czy masz dany zawód. Wszyscy jesteśmy równi. Nie ma czego się wstydzić. Każdy przyszedł na świat, by zmierzyć się ze swoimi indywidualnymi trudnościami. Ale każdemu tak samo pisane jest szczęście, jeśli sobie na to pozwoli. 

Dlatego ważnym elementem naszego rozwoju jest odcięcie się od dawnych schematów. Świadomość tego jest pierwszym ważnym krokiem. Kolejne, nie są łatwe, są czasochłonne, ale jesteśmy w stanie to zrobić. Ile będę mogła, będę Wam pisała, jak się do tego przybliżyć. Medytacja, afirmacje, świadomość jak się zarządza myślami- pomaga. I to ważny start.Czasem potrzebne są terapie ze specjalistą, by przepracować zakorzenione wzorce, wiele jednak możecie zrobić sami:).

Czasami się śmieję, że niektóre nasze emocje, kreują życie jak z filmu Matrix (obecnie) sióstr Wachowskich, wiele rzeczy jest tylko iluzją, która wynika z naszych wpojonych wizji idealnego życia. Materializm, dążenie za wszelką cenę do bogactwa, świetnej figury, przejmowanie się wyglądem, korporacje, manipulacje mediów, czy życie losami bohaterów reality show. Życzę sobie i innym większej wolności w pisaniu swojego scenariusza życia. Nie chciałabym by Matrix stał się rzeczywistością.

Często żyjemy wg informacji, które trafiły do naszego umysłu lata temu i nie mają dla nas wartości. Ale powtarzamy je. Jak w znanej historyjce o szynce (autor: T. H. Ecker).

Pewnego dnia kobieta gotując szynkę na kolację odcięła oba jej końce. Zdziwiony mąż widząc to spytał, dlaczego tak robi.
– Tak moja mama gotowała szynkę – odpowiedziała żona.

Akurat tego dnia jej mama miała przyjść na kolację. Więc kiedy już przyszła spytali ją dlaczego odcinała oba końce szynki.
– Moja matka tak gotowała szynkę, dlatego i ja tak robiłam – odpowiedziała jej mama.

Dzwonią zatem do babci i pytają ją, dlaczego odcinała końce szynki…

A babcia na to: „Bo rondel był za mały!”.

Ważne jest by kierując się dobrem, żyć wg swojej opowieści, według rozsądku i serca, a nie zasad wpojonych przez poprzednie pokolenia, gdzie nawet był mniejszy dostęp do wiedzy. 

To jest najlepszy czas, by przyjrzeć się swojemu zarządzaniu środkami wewnętrznymi. O energii pisałam ostatnio TU. Bardzo często osoby, które oddają ją w nadmiarze innym, mają problem również ze środkami finansowymi. Dlatego praca nad jednym z tych problemów, może przełożyć się na drugi. O ile nie jest to ślepe dążenie do bogactwa, kosztem swojego czasu, energii. Bo tak też często bywa. Jednak osoba, która zdobywa pieniądze na fundamentach emocji takich jak złość, lęk, czy nawet oszustwo, nigdy nie będzie do końca szczęśliwa. Wtedy bardziej zrozumiałe się robi powiedzenie „płakać w mercedesie”. Pieniądze są tylko narzędziem, nie powinny być celem samym w sobie. One są potrzebne jedynie na realizację siebie, swoich potrzeb i celów- tak to już jest na Ziemi.

Będąc tego świadomym można zmienić swoje przekonania. To ja tworzę swój sukces, ale też i ja mogę tworzyć trudności.  Jeśli przypisywałabym winę mojej sytuacji np finansowej: szefowi, mężowi, Bogu, rodzicom, albo sytuacji na świecie, to znaczyłoby , że nie biorę odpowiedzialności za swoje życie i wydaje mi się, że jestem zależna.. od świata zewnętrznego. A ja dziś już wiem, że nie do końca tak jest. Wszystko jest moim wyborem. Można grać rolę ofiary – to jest jednak składanie odpowiedzialności na innych. To ja doprowadziłam do tego, że ..bywałam ofiarą. Ale uczę się na błędach i już nie jestem. Słowa mają moc. Jesteś tym w co wierzysz – ja przynajmniej w to wierzę.

Wiele osób często usprawiedliwia swoją sytuację, mówiąc, że pieniądze nie są ważne. Czy powiedziałabyś tak o swoim chłopaku, jednocześnie chcąc by przy Tobie został? Tak samo jest z pieniędzmi.

Oszczędności są niezbędne. Możesz zarabiać wielkie pieniądze, ale jeśli nic nie odłożysz na później (wszystko na bieżąco wydasz), nigdy nie zbudujesz majątku, tym samym nigdy nie zapewnisz sobie bezpieczeństwa, a często przy braku bezpieczeństwa pojawia się frustracja- narastająca do złości czy nawet agresji. Tak samo jest z energią własną – nie możesz wszystkiego oddawać co ledwo co nadrobisz. Wielu ludzi ma schemat finansowy, który jest nastawiony na wydawanie (lub też dawanie, “pieniądze nie są ważne”). Niektórzy wolą natychmiastową gratyfikację od długoterminowych korzyści. Czy to nie brzmi jak motto dzisiejszych czasów? To samo obserwuje w podejściu do tematu diety, redukcji i zmiany stylu życia;). Spektakularne efekty nie przychodzą po miesiącu. Szczególnie, gdy latami nie dbaliśmy o to. Ale małe pozytywne zmiany pojawiają się każdego dnia, od kiedy się zacznie. Nawet jak początkowo nie są widoczne gołym okiem. Samo wyrobienie dobrego nawyku, jest ogromnym sukcesem. To genialny czas na to, by zmienić swoje zwyczaje i wyrobić naturalnie występujące zdrowsze, lepsze dla nas zachowania, reakcje.

Ja często polecam podopiecznym, którzy mają problem z zarządzaniem swoimi środkami, zasadę 6 słoików T.H. Eckera. Rozwiązanie to polega na rozkładaniu swoich miesięcznych przychodów na sześć części. Przyjemności 10% wypłaty miesięcznej – czyli zakupy, kawiarnia, czy restauracja. Większe zakupy (kolejne 10%)- tutaj możecie zbierać oszczędności na nowy telewizor czy rower. Edukacja (10%)- inwestowanie w kursy, w siebie, specjalistę, dietę etc. Inwestycje 10%- UWAGA tych pieniędzy nie ruszamy pod żadnym pozorem, jest to nasz budowany majątek. “Dla innych” 5% to słoik związany z filantropią. Ja zawsze raz do roku środki z niego przeznaczam na fundacje, dom dziecka, paczki etc. Oraz ostatni – opłaty stałe, czyli comiesięczne rachunki, podatki, kredyty.

Odkładanie pieniędzy do 6 słoików, czy 6 subkont w banku, wyrabia w nas nawyk oszczędzania i budowania swojego majątku.

Lubimy narzekać.

Jak już wiecie, z moich poprzednich artykułów, jest to dla mnie trochę jak oblepianie się błotem. Mam dla Was wyzwanie na czas kwarantanny. Przestańcie narzekać na jej czas 🙂 Również w myślach. Ile czasu nagle odnajdziecie na kreatywne myślenie, pasje. Najczęściej narzekamy, by zwrócić uwagę innych (jak dziecko, szukające atencji rodzica, rządne jego miłości). Tym bardziej, w dzisiejszej izolacji, powinno być zatem to łatwe zadanie, choć wiem, że internet niestety zaczyna pękać w szwach od narzekaczy zamkniętych w domach.

Do tego można spróbować teraz wykreować świadomie (testowo) taki styl życia, który wymaga mniej pieniędzy na utrzymanie, np tylko raz w tygodniu zakupy spożywcze, z zaplanowanej listy. Odchodzą teraz często podróże, dojazdy do pracy:) Zmniejszając koszty utrzymania, zwiększasz oszczędności i ilość funduszy, które możesz zainwestować. Chociażby w siebie. Tak samo jest z energią, czasem. Masz więcej czasu i energii obecnie, by zainwestować w nowe.

Często powodem, dlaczego ludzie nie osiągają poprawy materialnej, jest to, że nie wiedzą czego chcą w życiu (nie mają obranego celu). To samo się tyczy innych poziomów życia, nawet wyboru partnera. Mój ulubiony przykład: lecisz samolotem, ale nie wiesz dokąd. Pilot pyta się gdzie ma się kierować, ale nie umiesz się zdecydować, lub po prostu- nie wiesz. Zatem lądujesz w przypadkowym miejscu, byle gdzie, albo gorzej- spadasz w dół, bo paliwo się skończyło (nie zadbałeś o nie).

Co może być pomocne? Książka Joe Karbo- z którą pracuje dwa lata i ppomaga mi w przeprogramowaniu moich niekorzystnych wzorców (update: dostępna jest już w Polsce nowa wersja- na stronie joekarbo.pl).

Cel

W dążeniu do celu pomaga determinacja. Jeśli czegoś chcę, to jest to pierwszy krok do zmiany. Powiem jak Morfeusz w Matrixie: “Mogę Ci wskazać drzwi, ale to Ty musisz przez nie przejść”

Jedną z moich wskazówek, która mi pomogła, jest przypisanie sobie pozytywnych cech do nowego celu, by było łatwiej go realizować. Czy chodzi o dietę, czy o zarabianie większych pieniędzy, czasami możemy jeszcze nie być gotowi by być samemu sobie główną motywacją- bo dopiero uczymy się kochać siebie. Ja przykładowo kieruje się jeszcze dobrem innych, chce pomagać ludziom. To moja misja, dla której wierzę, że jestem tu na świecie. To mnie motywuje do działania.

Hoʻoponopono

Każdy z nas popełnia błędy. Jednak nie mamy prawa oceniać innych. Możemy co najwyżej mówić o tym co czujemy w związku z kogoś zachowaniem, chcąc chronić swoje granice.

Ja często jeszcze stosuje po cichu zasadę Hoʻoponopono. Jest to prastara hawajska praktyka pojednania i wybaczania, którą powtarzam każdorazowo, jeśli czuję niepokój związany z jakąś osobą czy sytuacją.

Polega na powtarzaniu sobie mantry: 

Kocham Cię – Przepraszam – Wybacz mi, proszę – Dziękuję

Te parę słów, powtarzanych na głos bądź w głowie, pomaga mi uzyskać pogodę ducha, a tym samym łatwiej mi patrzeć na świat przez miłość (nie wrogość).

Troska o siebie

Dawniej nie znałam siebie, bo nie poświęcałam sobie wystarczającej uwagi i nie troszczyłam się o siebie. Za to świetnie mi szło życie życiem innych, bycie dla innych, pomaganie innym; ja to nazywam szczerze- współuzależnieniem. W pewnym momencie zaczęłam jednak cenić swoją energię, by zachodziła równowaga pomiędzy dawaniem i braniem. Podeszłam do tego niczym inwestor: czy mi się opłaca kontynuować moje nawyki? Uczę się stale odpowiednio dawać, wtedy, kiedy mogę i chcę, i nie na siłę. Uczę się stale też przyjmować… komplementy, prezenty, ale i możliwości od losu. To mi zaczęło dawać zdrowie, jasność umysłu, realną ocenę rzeczywistości, większy spokój ducha. Dobre zarządzanie własnymi środkami wewnętrznymi, to w szerokim pojęciu zarządzanie własną energią.

Zaczęłam dbać o to czym się karmię, co wprowadzam do siebie: poprzez usta (co jem), uszy (co słyszę) i wzrok (co oglądam). To pozwoliło mi na kreowanie moją zarządzoną energią – mojego własnego szczęścia, według poznanych potrzeb. Dziś po prostu wierzę, że ja sama mogę tworzyć własne życie, kreować swoją rzeczywistość. A im więcej nas zacznie to robić, nie podda się strachom, tym więcej zdziałamy razem.

Zmieniło się też moje podejście do doświadczeń, które mnie spotykają. Poprzez zmianę mojego postrzegania, dziś również patrzę inaczej na sytuacje, które dla kogoś mogą wydawać się negatywne, a przez to mogą i niekiedy podciąć skrzydła. W moim odczuciu, wszystko co mi się przytrafia, są to tzw. kartkówki od losu, bez których nie byłabym tu, gdzie jestem. Miałam ich w życiu sporo, także czuję się weteranem. Ja je dziś bardzo doceniam, niezależnie jakie były, czy są, bo pomagają mi przyjrzeć się, nad czym jeszcze potrzebuję popracować, co zmienić. Dają motywację do działania. Poza tym jak to mówi moja mentorka: „bez cienia – nie docenimy światła”. Dziś staram się do wszystkiego podchodzić z dystansem i zaufaniem. Uczę się patrzeć na świat bardziej na luzie, nie opierać postrzegania przyszłości na wydarzeniach z przeszłości, co kiedyś nie raz blokowało mój rozwój. Staram się też słuchać swojego wewnętrznego głosu. To powoduje, że łatwiej mi utrzymać pogodę ducha i docenić wszystko co mnie otacza, być wdzięczną i szczęśliwą. 

Gdy zaczęłam wprowadzać powyższe zasady do swojego życia, nagle zarówno w kwestiach finansowych, zawodowych jak i miłosnych, zaczęły się u mnie duże zmiany. Stale realizuje siebie, spełniam krok po kroku zakładane cele. Skaluje je. Wiele osób nazywa mnie dziś szczęściarzem, ale ja wiem, że po to szczęście musiałam sama sięgnąć. Nie miałam takiego wzorca z domu, potrzebowałam zbudować swój własny, poprzez nabyte doświadczenie, wewnętrzną pracę. Potrzebowałam odrobić swoje kartkówki i nauczyć się brać odpowiedzialność za swoje życie i szczęście.

To trudny egzamin dla nas wszystkich. Ale pamiętajcie, że najlepsze zmiany zaczynają się za odwagą (nie za strachem). A stal hartuje się w ogniu. Warto teraz postawić na siebie, na swój rozwój, bo cokolwiek się nie zdarzy- będziemy silniejsi. I warto pamiętać, że

Nic nie ma znaczenia, poza tym, które sami sobie nadajemy. 

12 odpowiedzi na “Zarządzanie własnymi środkami”

Bardzo się cieszę <3 Lubię pisać i udostępniać Wam moje przemyślenia, nawet jak czasem odchodzą od dietetyki:)

Super jest ten sposób ze słoikami, może w końcu też nauczę się oszczędzać, i masz rację z tym, że osoby, które źle rozporządzają energia, mają problem z finansami, za dużyw “dawaniem” innym. teraz przy obecnej sytuacji to dobry post

Ja stosuję ten system od momentu kiedy zostałam kiedyś prawie bez grosza, zaczynałam dzielić bardzo małe kwoty, tylko po to by wyuczyć w sobie nawyk oszczędzania:) Polecam!

Im więcej czytam Twoich artykułów, tym pod większym wrażeniem jestem Twojej wiedzy i mądrości życiowej. Dziękuje, ze dzielisz się tym wszystkim :*

Bardzo ciekawy artykuł, daje do myślenia.Imponujesz wiedzą i taką prostotą intencji- nic nie chcesz na siłę zmieniać, ale przekazujesz ogrom wiedzy. Dzięki Karola <3

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *